czwartek, 8 sierpnia 2013

Jeszcze raz, ten ostatni raz proszę o uwagę.

Nie, nie usuwam bloga. Tytuł posta chyba o tym świadczy, ale nie o to chodzi. Mianowicie, mam nowe konto na Google+, bo na tamtym zrobił się syf i nie chcę mieć dwóch kont, więc przenoszę bloga. Ale nie tak, że po prostu zmieniam autora, nie. Wiem, że tak to powinnam zrobić, ale moja odpowiedź brzmi nie.
Po prostu zrobię nowego bloga i tam przeniosę całe opowiadanie. Powód? Zauważyłam, że od kiedy zmieniłam adres, bo zaczęłam nowe opowiadanie, moi dawni obserwatorzy nie znaleźli bloga po zmianie adresu. Kiedy utworzę nowy blog, podam tu jego adres, a na razie tu mój nowy, inny blog - klik.
Do napisania ;)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Ogłoszenie!

Wiem, że od miesiąca nie dodałam notki i jest mi głupio z tego powodu, ale w upały nie mam na nic ochoty, a później byłam na koloniach. Przez najbliższe dwa tygodnie też nie będzie notki, bo jadę w góry. Przepraszam bardzo i życzę Wam jak najlepszego sierpnia :)

sobota, 6 lipca 2013

Nominacje #1 - Liebster Blog Award

Ohayou, zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez gosia11119 na blogu "pisane do szuflady..." - klik. : )

Zasady każdy zna, więc nie piszę :p


Pytania od gosia11119:
1. Dlaczego piszesz bloga?
Piszę bloga po to, żeby dać upust mojej wyobraźni i wenie - gdybym tego nie robiła, chyba bym wybuchła :D Z resztą, miło jest czytać komentarze ludzi, którzy czytają twojego bloga : )
2. Najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś/eś?
Nie wiem >.<
3. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Nie wiem, sama jej nie doświadczyłam, ale chyba tak (przykład Minato i Kushiny).
4. Co najbardziej cię denerwuje?
Bieber.
5. Ulubiona bajka z dzieciństwa.
Pokemony, Smerfy xD
6. Co cenisz w innych?
Odmienność i zdolność do zaakceptowania kogoś, kto jest inny.
7. Jak masz na drugie imię?
Anna.
8. Wolisz horrory czy komedie?
Komedie, ale i tak nie przepadam za obydwoma gatunkami.
9. Jakie książki lubisz?
Fantasy i przygodowe.
10. Ulubiona pora roku?
Wiosna.
11. Jaki masz cel w życiu?
Polecieć do Japonii i wydać książkę.
Teraz pytania ode mnie:
1. Co wolisz - pop czy rock?
2. Twoje pierwsze anime?
3. Ulubione anime?
4. Pierwszy bish?
5. Ulubiony mangaka?
6. Ulubiona pora dnia?
7. Ulubiony zespół muzyczny/piosenkarka/piosenkarz?
8. Jakich języków się uczysz?
9. Czemu piszesz?
10. Jakie jest twoje marzenie?
11. Gatunek muzyczny, którego nie trawisz to ... ?

A oto moje nominacje: (kolejność przypadkowa)
10. Asoka Volo Matsuya - http://zycie-niewolnicy.blogspot.com/

Notka się pisze, do napisania! :>

PS. Jestem zła, usunęłam mojego drugiego bloga. >.< I tak nikt go nie czytał :P

niedziela, 30 czerwca 2013

#2 - Nowi uczniowie

~ Minnou, dla ciebie KHS - kliknij tutaj

- Hej, Tsuya ~. - Do pokoju dziewczyny wpadł uśmiechnięty Rin. - Wstawaj do szkoły~!
- Spadaj stąd, łomie - warknęła Tsuya rzucając w kuzyna poduszką, jednak Okumura uniknął lecącego w jego stronę przedmiotu.
- Nie bądź niegrzeczna, Tsuya ~ - odparł melodyjnie Rin. - Twoja mama mówi, że za dziesięć minut masz być na śniadaniu. To co, gdzie masz swój mundurek ~ ? - spytał nadal melodyjnie Rin rozglądając się za ubraniem Tsuyi.
- Wkurzasz mnie, wypad, łomie - powiedziała dziewczyna zrzucając kuzyna z łóżka, na którym usiadł.
- Do zobaczenia za dziesięć minut ~ - powiedział Rin wychodząc z pokoju Tsuyi.
Okumura wrócił do jadalni, gdzie przy stole siedziała mama Tsuyi i Yukio.
- I jak? - spytała kobieta.
- Między wyzwiskami skierowanymi w moją stronę, nie słyszałem nic w stylu 'Już idę', ale grunt, że ją obudziłem.
- No nic - Kobieta wstała. - Za dziesięć minut sprawdźcie, czy wstała. Lepiej, żeby zrobił to Yukio. Wyjdźcie najpóźniej piętnaście po ósmej, żeby spokojnie zdążyć na apel.
- Haaai, Umeko-bachan ~ (tak, ciociu Umeko) - powiedział melodyjnie Rin, po czym odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i zaczął iść w stronę pokoju kuzynki. - Idę zobaczyć, czy Tsuya już wstała.
- Oba-chan (ciocia) mówiła, żebyśmy zrobili to za dziesięć minut - powiedział Yukio, a Rin stanął. - I to ja miałem do niej pójść.
- O-okrutny z ciebie brat, Yukio -odparł Rin, po czym usiadł naprzeciwko swojego bliźniaka.
- Ja lecę do pracy. Powiedzcie Tsuyi, że dzisiaj późno wrócę.
- Idę jej to powiedzieć ~ - Rin wstał, jednak po chwili opadł na krzesło pociągnięty w dół przez swojego brata.
- Siadaj na swoich czterech literach, łomie - warknął Yukio. - Powiemy jej o tym, jak wstanie.
Umeko patrząc na bliźniaków zachichotała cicho.
- Ja lecę, do zobaczenia.
- Paa, Umeko-bachan ~ - pożegnał melodyjnie ciocię Rin.
- Do zobaczenia, oba-chan - powiedział Yukio, a Rin zmroził go wzrokiem. - Czego, łomie?
- Więcej entuzjazmu, Yukio!
- Do zobaczenia, chłopcy. - Umeko wyszła.
- I co teraz? - spytał Rin.
- Idę zobaczyć, czy Tsuya wstała. - Yukio wstał.
Brązowo-włosy przeszedł przez korytarz i zapukał do drzwi prowadzących do pokoju kuzynki.
- Tsuya, za pięć minut musimy wyjść. - Yukio ponownie zapukał, gdy nie dostał odpowiedzi. - Tsuya! - zawołał.
- Czego, łomie? - usłyszał kuzynkę.
- Za pięć minut wychodzimy! I to Rin jest łomem, nie ja!
- Hej, Yukio! - wydarł się starszy z bliźniaków.
Tsuya niechętnie wstała i pościeliła łóżko. Ubrała się w bieliznę, po czym zaczęła szukać swojego mundurka. Po dwóch minutach znalazła go... na biurku pod jej szkicownikiem [czy to możliwe? O.o]. Założyła więc niebieską spódniczkę do kolan, białą koszulę z krótkim rękawem i niebieskim marynarskim kołnierzem i szare podkolanówki. Pod kołnierzem zawiązała bordową chustkę. Zawiązała włosy tradycyjnie w dwa warkocze i założyła na nos okulary. Wzięła do ręki torbę, po czym gotowa do wyjścia wyszła bezszelestnie z pokoju. Zakradła się do kuchni i pokazała Yukio, żeby nic nie mówił. Tsuya z chytrym uśmiechem podeszła od tyłu do Rina, po czym walnęła go w głowę pięścią.
- Auuu! - Rin złapał się za czubek głowy. - Za co to?
- Za obudzenie mnie. - Tsuya minęła kuzyna, po czym spakowała do torby obento, które leżało na blacie. Napiła się herbaty, po czym powiedziała: - Idziemy, czy nie?
- Idziemy, idziemy - odparł Yukio.
Gdy Tsuya założyła buty (chłopaki już mieli założone), cała trójka wyszła z bloku uprzednio zamykając mieszkanie. Dziewczyna przyjrzała się kuzynom. Każdy z nich był ubrany w czarne długie spodnie, koszulę z krótkim rękawem, a Yukio miał zawiązany pod szyją krawat w kolorze chustki Tsuyi.
- No... - zaczęła różowo-włosa. - To znacie kogoś z waszej nowej klasy.
- Ta - odparł Rin. - Znamy Shiemi.
- I Bona, Shimę, Konekomaru, Kamiki... - Wyliczał Yukio na palcach. - Pięć osób. A ty? Znasz kogoś?
- Pamiętacie Hinatę? - Yukio przytaknął, bo Rin zaciekle pisał z kimś SMS'y. - Rozstałyśmy się po gimnazjum, ale teraz chodzi do Konohy. Jest w klasie 1-C. Ja idę do 1-C.
- My idziemy do 1-B.
Gdy Rin jęknął, Yukio i Tsuya automatycznie się odwrócili w jego stronę.
- Co się stało, onii-san (brat)? - spytał szatyn.
- Nie, nic - odparł Rin, po czym dogonił dwójkę, bo był kilka kroków za nimi.
Tsuya wzruszyła ramionami dalej idąc. Po chwili zaczęła rozmawiać z Yukio o planach na wakacje, do których zostały im trzy tygodnie. Rin natomiast nadal patrzył się tępo w SMS'a, który wysłała do niego Ino. Przepraszam, ale w poniedziałek mam ważny egzamin i do tego czasu nie będę miała czasu, żeby się spotkać... ocena ze sprawdzianu to 50 procent końcowej oceny. Chętnie się spotkam we wtorek, bo mam krótko lekcje. Rin westchnął i schował do kieszeni spodni komórkę, bo dochodzili do szkoły.

Po apelu - sala od języka japońskiego.
- Dzisiaj do klasy dojdzie nowa uczennica - powiedział Kakashi, gdy wszyscy usiedli. - Mam nadzieję, że ją polubicie i będziecie dla niej mili ... - Przerwało mu pukanie do drzwi.
Do pomieszczenia weszła Tsuya.
- D-Dzień dobry - powiedziała wchodząc do klasy i zamykając za sobą drzwi. - Jestem Tsuya Okabe, nowa uczennica klasy 1-C.
- A tak - powiedział Kakashi. - Czekaliśmy na ciebie. Jestem wychowawcą klasy 1-C, Kakashi Hatake, uczę języka japońskiego. Powiesz nam coś o sobie?
Tsuya chwilę się zastanowiła.
- Lubię rysować, grać w koszykówkę i piłkę nożną, czytać książki i słuchać muzyki.
- Dobrze... - Kakashi rozejrzał się po klasie. - Usiądź w trzecim rzędzie pod oknem.
- Ossu (potwierdzenie, tak jakby 'tak jest').
- Kiba, ty oprowadzisz Tsuyę po szkole po tej lekcji, dobrze?
- Hai, sensei! - odparł szatyn siedzący za Tsuyą. - Jestem Kiba Inuzuka - powiedział ciszej do dziewczyny, gdy ta usiadła przed nim.
- Tsuya Okabe - różowo-włosa się uśmiechnęła.
- Miło mi.
- Mi również.
- Dobrze, wróćmy do lekcji - powiedział Kakashi i zaczął im tłumaczyć zadanie, które im zadał.

W tym samym czasie - sala od matematyki. 
Brązowo-włosy nauczyciel poprawił opaskę zasłaniającą lewe oko. Jego drugie, odkryte oko było granatowe i z pogardą patrzyło na jego uczniów. Mężczyzna miał srogi wyraz twarzy.
Ktoś zapukał do drzwi, po czym do pomieszczenia weszła dwójka chłopaków.
- Ohayou, ja i mój brat jesteśmy nowymi uczniami - powiedział Rin uśmiechając się do nauczyciela i klasy. - Jestem Rin Okumura, a to mój brat Yukio. - Chłopak wskazał na bruneta.
- Siadajcie - powiedział nauczyciel, a chłopcy wypełnili jego polecenie. Rin z lekkim opóźnieniem mamrocząc pod nosem "a chciałem coś o sobie powiedzieć", na co większość klasy, która go usłyszała, zachichotała cicho. - Shima i Ryuji, oprowadzicie chłopaków po szkole. Wracamy do zadania.

W czasie przerwy na lunch - stołówka.
- Ahh - westchnęła Tsuya szukając kuzynów wzrokiem. Umówili się, że razem zjedzą lunch. Tsuya tęsknym wzrokiem spojrzała na swoją tacę. Tyle jedzenia, a ona musi czekać, aż znajdzie tych głąbów.
- Hej, Tsuya!
Dziewczyna się odwróciła. W jej kierunku szedł Kiba.
- Co tam? - spytała z uśmiechem.
- Zjemy razem lunch? Poopowiadałbym ci o szkole.
- Bardzo chętnie, ale umówiłam się z kuzynami, że zjem z nimi. Możesz przyjść, jeśli chcesz.
- Ok. - Kiba się uśmiechnął.
Razem Tsuya i Inuzuka zaczęli szukać kuzynów różowo-włosej. W końcu dziewczyna ich zauważyła. Pociągnęła Kibę za rękaw i pomachała do bliźniaków. Rin jej nie widział, kłócił się z Bonem, ale Yukio jej odmachał.
Kiba i Tsuya podeszli do stolika zajmowanego przez bliźniaków, Bona, Shimę, Shiemi i chłopaka z krótkimi włosami, którego różowo-włosa nie znała.
- Tsuya ~ - zaświergotał Rin wesoło.
- Wal się, głąbie. To Kiba, kolega z mojej klasy.
- Kolega? - Rin poruszył brwiami w zabawny sposób zapewne coś sugerując.
- Tak, kolega, głąbie! - Tsuya kopnęła Rina, a ten spadł z krzesła na plecy. - Siadaj, Kiba - powiedziała różowo-włosa z uśmiechem zajmując miejsce obok Yukio.
S-Straszna, pomyślał Inuzuka, ale usiadł obok dziewczyny.
- Jestem Yukio - przedstawił się chłopak. - A to Bon, Shima, Shiemi i Konekomaru.
- Miło mi.
- A ja jestem Rin - dodał chłopak siadając na swoim miejscu między Yukio a Bonem. - Ja i Yukio jesteśmy bliźniakami. Jestem starszy. - Wyszczerzył się Rin.
- Ale głupszy - dodała Tsuya pijąc sok.
- Ale głupszy, ale głupszy - przedrzeźniał Rin kuzynkę.
- Jedz, nii-san (brat), bo ci wystygnie - powiedział Yukio.
Rin zgodnie za namową swojego bliźniaka zaczął jeść ramen, który sobie wcześniej kupił.
- Achh, pyszne - westchnął starszy z bliźniaków.
Kiba spojrzał, co jest takie pyszne, bo nigdy nie nazwałby tak stołówkowego żarcia. Było dobre, ale nie pyszne.
- Ramen? - spytał rozbawiony. Fakt, ta zupka była najlepsza w szkolnej kuchni. - Taki chłopak z naszej klasy uwielbia ramen i go ciągle je. Ale nie u nas, tylko w Ichiraku Ramen, podobno tam jest najlepszy na świecie.
- Ichiraku Ramen? - powtórzył Rin zamyślony. - Widziałem go! - Rin się ożywił. - Yukio, prawda, że po drodze mijaliśmy Ichiraku Ramen?
- A mnie nie zapytasz? - spytała Tsuya.
- Nie, Yukio ma lepszą pamięć. - Rin wystawił kuzynce język.
- Tak, mijaliśmy Ichiraku Ramen - powiedział Yukio odstawiając talerz z ryżem na stół (w Japonii, kiedy je się ryż, to naczynie trzeba trzymać jak najwyżej przy twarzy i ustach). - Wbiegłeś do środka krzycząc, że nie zjadłeś śniadania i jesteś głodny i, że pierwsza lekcja nie zając, nie ucieknie. Ja i Tsuya wyciągaliśmy cię siłą, a właściciel powiedział, że jesteś zabawny. - Cały stół się roześmiał, rzecz jasna Rin nie.
- Masz aż taką dobrą pamięć? - spytał załamany bliźniak Yukio. Rin położył głowę na blacie i uderzył nią kilka razy w stół. - Mój brat jest moim największym wrogiem - jęczał.

W tym samym czasie - stolik w drugiej części stołówki.
- Gdzie Kiba? - spytała Sakura rozglądając się po sali.
- Poszedł chyba za Tsuyą - powiedział Naruto.
- Ooo, Kiba się zakochał ~
- Żartujesz sobie, Ino? - roześmiał się Naruto. - Kiba się zakochał?
- A czemu nie? - Ino wystawiła język blondynowi. - Kiba też człowiek.
- Ma penisa? - spytał Sai, co wszystkich zbiło z tropu. [Miałam problem, bo chciałam dać jego jakąś wypowiedź o penisie, ale nie wiedziałam, co i wyszło kiczowato ;_;] - A może jest "bezużytecznym, pozbawionym penisa siusiumajtkiem" (cytat, Sai to powiedział w anime/mandze)?
- O matko... - westchnęła Sakura.
- Sai... - zaczęła Ino. - Mogę coś wtrącić? KIBA MA PENISA, W KOŃCU JEST CHŁOPAKIEM, OGARNIJ SIĘ! - krzyknęła blondynka na całą stołówkę.
- Ups... - powiedział Kiba i westchnął.
- Co się stało?- spytała Tsuya.
- Ten głos to Ino... blondynka z naszej klasy. Pewnie kłóci się z Saiem, który gada o dziwnych rzeczach, ale jest spoko.
- Spoko? I kłóci się o to, czy masz penisa? - spytała zbita z tropu Tsuya. - Ta klasa jest wielce dziwna i ciekawa.
- Taa, przyzwyczaisz się - odparł Kiba z uśmiechem.

~*~ 

Wiem, że krótko, ale chciałam dzisiaj wstawić, więc nie pisałam więcej.
Mam nadzieję, że teraz będę częściej coś pisać, w końcu są wakacje, a mam jeszcze do napisania one-shoty -.-
No nic, życzę Wam jak najlepszych wakacji i do napisania :)

sobota, 15 czerwca 2013

#1 - Codzienność z bliźniakami

W pewnym, ceglanym budynku, przed którym był ładny trawnik wraz z kilkoma drzewami, klasa 1-C właśnie miała końcówkę lekcji japońskiego. Szaro-włosy nauczyciel z lekarską maską na twarzy tłumaczył uczniom, co muszą powtórzyć do testu, który będą pisać w przyszłym tygodniu. Niebieskooki blondyn oparł głowę na ręce i zaczął się tępo wpatrywać w drzewo za oknem. Słuchał nauczyciela. Może nie z aż takim skupieniem, jak inni, ale słuchał. Nic nie zapisywał, wiedział, że ktoś da mu spisać. Ktoś na pewno.
- Radzę wam się tego dobrze nauczyć. Ocena z tego sprawdzianu to 50% waszej oceny końcowej – oświadczył uczniom nauczyciel.
- Nie bój nic, sensei (nauczyciel)! – wykrzyknął blondyn. – W zupełności starczą mi na to dwa dni! W ten sposób wszystko będę miał pod kontrolą.
- Pod kontrolą, hę? – spytał nauczyciel. – Ja bym to powiedział, że masz wszystko pod psem, patrząc na twoją pieską średnią.
- Hej, sensei! – oburzył się blondyn. – To nie jest śmieszne!
(Powyższy fragment zaczerpnęłam z mangi Konoha High School)

Po lekcjach – trawnik przed szkołą.
- O matko! – Ziewnęła różowo-włosa dziewczyna. – Jestem taka zmęczona!
- Ale pamiętasz, że idziemy dzisiaj do centrum? – spytała ją blondynka.
- Hai, hai. (Tak, tak) – odpowiedziała różowo-włosa. – Co tam u Saia? Czemu go dzisiaj nie było?
- Przygotowuje się do wystawienia prac na galerii w wakacje – odparła blondynka. – A jak tam, Sakura? Rozmawiałaś już z Sasuke?
- Nie – odparła lekko smutna Sakura.
- Tak dalej, a nie zagadasz do niego do końca liceum. – Blondynka wytknęła przyjaciółce język.
- Mówisz, jakby to było takie proste – burknęła Sakura.
- A nie jest? Daj spokój i po prostu zagadaj.
- Ino! – oburzyła się Sakura. –To Sasuke, nie jakiś... Naruto czy Shikamaru.
- Jeju, wyolbrzymiasz – odparła lekko zirytowana Ino. – Dobra, koniec tematu. Leć do domu i przyjedź do centrum o umówionej godzinie.
- Jasne, jasne. Pa.
Dziewczyny pomachały sobie na pożegnanie, po czym rozeszły się do swoich domów. Ino idąc chodnikiem myślała tylko i wyłącznie o Sakurze i Sasuke. Chciała pomóc przyjaciółce.
Zamyślona wpadła na kogoś. Przed upadkiem uratowały ją czyjeś ręce. Definitywnie męskie.
- Przepraszam, zamyśliłam się – powiedziała Ino podnosząc wzrok.
- Nic się nie stało – odparł chłopak, który uratował Ino. – Jestem Rin Okumura.
- Ino Yamanaka. – Dziewczyna się uśmiechnęła, chłopak również.
Ino się mu przyjrzała. Chłopak był wysoki, granatowe włosy były roztrzepane. Niebieskimi oczami lustrował blondynkę. Na lewym policzku miał dwa plastry.
- Przepraszam, muszę już iść, ale może się spotkamy? – spytał Rin.
- Chętnie. – Ino się uśmiechnęła. – Może wymienimy się numerami?
- Jasne.
Nastolatkowie podali sobie nawzajem komórki. Po wstukaniu ciągu numerek oddali telefony.
- To, do zobaczenia – powiedział Rin.
- Pa.
Rozeszli się w dwie strony. Uśmiechnięta Ino jeszcze raz obejrzała się za Rinem. Definitywnie go polubiła.

W tym samym czasie.
- Jesteś już spakowana, Tsuya? – spytała matka wchodząc do pokoju córki.
- Tak, mamo. Jestem gotowa na nową szkołę – odparła dziewczyna odrywając się od rysowania.
- Smutno ci, prawda?
Mimo posmutniałej miny, dziewczyna odpowiedziała nadal radośnie:
- E tam. – Machnęła lekceważąco ręką. – W sumie to się cieszę, że idę do nowej szkoły. Stara była... dziwna. Przynajmniej mam to szczęście, że dochodzę do nowej szkoły razem z Rinem i Yukio.
- Prawda. – Kobieta się uśmiechnęła. – A` propos, Shiro prosił, żebyś dzisiaj do nich wpadła.
Dziewczyna westchnęła.
- Czyli dzisiaj nie dokończę rysunku. No, szkoda.
Dziewczyna poprawiła na nosie okulary, po czym wstała.
- Jakbym nie wróciła na noc, to się nie martw – powiedziała do swojej rodzicielki przebierając się.
- Przecież idziesz do Shiro i chłopaków.
- Niby tak, ale wiesz... – dziewczyna zrobiła pauzę, żeby nadać swojej wypowiedzi ‘dramatyczności’. – Czasami zdarzają się wypadki.
Kobieta się tylko uśmiechnęła, po czym wyszła z pokoju. Tsuya rozczesała swoje jasno-różowe włosy, po czym splotła je w dwa warkocze. Dziewczyna opuściła pokój gasząc światło, po czym założyła swoje ulubione miętowe trampki i wyszła z mieszkania. Tsuya założyła na uszy duże, pomarańczowe słuchawki i włączyła byle jaką piosenkę. Wyszła z bloku. Dopiero co robiło się ciemno, ulice nie były przepełnione. Tsuya powoli szła do miejsca, które odwiedza od dziecka – Klasztor Południowego Krzyża, gdzie mieszkali jej kuzyni razem z ich przybranym ojcem, Shiro.
Na Tsuyę przed bramą czekał Yukio. Jak zwykle cierpliwie.
- Yuki-chan! – zawołała wesoło różowo-włosa.
- Zaczynam ubolewać nad tym, że znasz Shiemi. I to bardzo.
- No co? Przecież to takie kawaii ~ (kawaii – słodkie, urocze) - powiedziała melodyjnie Tsuya denerwując tym kuzyna.
- Dobra, nie ważne. Oto-san (ojciec) czeka na ciebie w jadalni. Ja muszę iść po nii-sana (brata). – Yukio poprawił okulary.
- Znowu się wpakował w kłopoty, co? – spytała cicho Tsuya.
- Tak. Znowu go będę opatrywał. – Yukio lekko się uśmiechnął.
- Powodzenia.
Tsuya weszła do domku przylegające do bocznej ściany kościoła. Yukio odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
- Shiro! – zawołała Tsuya. – Już jestem!
Dziewczyna zdjęła buty i weszła dalej. W domu nikogo nie było, skierowała się do jadalni, gdzie miał czekać na nią przybrany ojciec kuzynów.
Rzeczywiście, Shiro był w jadalni. Teraz Tsuya nie dziwiła się, że nie odpowiedział, kiedy zawołała. Cóż, gdy twoja głowa leży na blacie, a ty cicho pochrapujesz, to chyba nie krzyczysz, co? Tsuya cicho zachichotała, po czym wzięła szklankę z suszarki i napełniła ją do połowy wodą. Z chytrym uśmiechem na ustach wylała zawartość naczynia na głowę i plecy księdza, po czym oparła się o blat kuchenny odstawiając szklankę.
Shiro gwałtownie się obudził, po czym rozejrzał się po pokoju poszukując sprawcy.
- A, to ty – odetchnął, gdy zobaczył Tsuyę.
- Co, nie cieszysz się, że mnie widzisz? – zapytała dziewczyna z udawanym bólem siadając naprzeciwko Shiro.
- Szczerze? Wylałaś na mnie wodę, chyba się nie cieszę.
- Niewdzięcznik – burknęła Tsuya, na co Shiro się uśmiechnął. – Po co miałam przyjść?
- Mam prośbę. Uzgodniliśmy, że przydałoby się zmienić witraże w oknach.
- I co ja mam do tego? – spytała Tsuya bawiąc się figurką kota, która leżała na stole.
Shiro westchnął.
- Chciałbym, żebyś je namalowała, bo żaden z naszych księży nie umie rysować. Oczywiście, po wykonaniu pracy zapłacę ci 5.000 yenów (ok. 200 zł.) – dodał, gdy Tsuya popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Moja mama powiedziałaby, że mam nie brać kasy, tylko z własnej dobroci wam narysować nowe witraże, jednak lubię z tobą robić interesy, umowa stoi. – Tsuya się uśmiechnęła. - Do kiedy mam wam dać rysunki?
- Masz miesiąc. Tu masz wymiary. – Shiro podał Tsuyi kartkę, a dziewczyna na nią zerknęła.
- Duże są, ale ok. Jakoś je wypełnię.
Shiro chwilę się nie odzywał, kiedy Tsuya myślała nad witrażami. W końcu ksiądz jej przerwał:
- Zostaniesz na kolacji?
- Jeśli Rin gotuje, to tak. Inaczej w popłochu uciekam do domu – odparła, na co razem z Shiro się zaśmiała.
- Jeśli wróci w stanie używalności, to będzie gotował. Jak nie, to masz problem.
- Oby wrócił cały. Wiesz, jutro nowa szkoła i tak dalej.
- Tak, mam nadzieję, że przynajmniej w tej szkole będzie się uczył.
- Serio? – Tsuya podniosła jedną brew. – Chcesz, żeby się dobrze uczył w takiej prestiżowej szkole jak Liceum Konoha? Czytałeś ich reputację?
- Oczywiście, że tak, ale wiesz. Idzie tam też Yukio. Może coś z tym zrobi.
- Szczerze, to wątpię.
- Jesteśmy! – usłyszeli Shiro i Tsuya.
Obydwoje w tym samym czasie wstali i szybko opuścili jadalnię. Weszli do holu, w którym zastali cztery osoby. Oprócz Yukio i Rina była też tam dwójka chłopaków. Jeden miał równie różowe włosy, co Tsuya, a drugi miał ciemno-brązowe włosy z żółtymi pasemkami.
- O, Tsuya! – Uśmiechnął się Rin, gdy zobaczył dziewczynę. – To Bon – Tu chłopak wskazał na chłopaka z pasemkami – i Shima. – wskazał na drugiego – Chłopaki, to Tsuya, moja kuzynka.
- Cześć – przywitał się Bon siląc się na uśmiech, jednak tylko przyłożył rękę do żeber. Z jego nosa leciała strużka krwi.
- Wybacz mu – roześmiał się Shima. – Oberwał najgorzej, chyba ma połamane żebra.
- Może wejdziecie dalej, a nie będziecie siedzieć w holu? – spytał Shiro.
Wszyscy przeszli dalej. Na początku Shiro, potem Yukio podtrzymujący Rina i Shima prowadzący Bona. Na końcu szła Tsuya. Weszli do salonu. Chłopaki usiedli na kanapie i fotelach.
- Pójdę po apteczkę – powiedział Yukio, który był cały i zdrowy.
- Więc – zaczął Shiro. – Z kim się biliście?-
- Z tym gostkiem, co zawsze, tato –odparł Rin. – Jak on miał... ? Nie pamiętam już.
Shiro westchnął. Do pokoju wrócił Yukio z małym pudełeczkiem w dłoni.
- Tsuya, pomożesz mi? – poprosił dziewczynę.
- Jasne, Yuki-chan.
Tym razem to Yukio westchnął, po czym oddał dziewczynie garść plastrów i bandaż.
- Zajmij się Shimą, ja zobaczę, co jest Bonowi.
- Ej! A mną kto się zajmie? – spytał Rin.
- Poczekaj chwilę, nie umierasz – odparła Tsuya.
- A Bon i Shima niby tak?
- Nie pyskuj – odpowiedziała Tsuya. Dziewczyna podeszła do Shimy. – Gdzie cię boli? – zapytała.
- Tu i tu. – Shima wskazał miejsca.
- Ok.
Shiro się ulotnił, a Rin westchnął czekając na swoją kolej. Yukio zajmował się Bonem.
Tsuya materiałem nasączonym wodą utlenioną przemywała Shimie rany. Chłopak co chwila syczał, na co dziewczyna cicho chichotała.
- Hahaha, bardzo śmieszne – burknął Shima.
- No, śmieszne – odpowiedziała Tsuya.
Dziewczyna zakończyła pracę zaklejając rany plastrami.
- No,gotowe – powiedziała przyklejając ostatni plaster. Dziewczyna otarła wierzchem ręki pot z czoła. – Żyjesz jeszcze, Rin? – spytała Okumurę.
- Nie – odparł chłopak.
- Aha, czyli skończyłam już pracę?
- Nie. Dawaj mnie wreszcie opatrz. – Chłopak westchnął. Chciał dzisiaj może gdzieś wyjść z Ino, poznać ją, ale znowu się wplątał w bójkę. No, ale przyjaciołom się pomaga, prawda? Pewnie od jutra nie będzie miał czasu, gdy będzie chodzić do nowej szkoły.
- Już, już.
Z Rinem Tsuya miała mało roboty. Tylko kilka plastrów. Dwa na rękach i po jednym na nodze.
- To co? – spytała dziewczyna po skończonej pracy. – Rin, rozumiem, że ty gotujesz kolację?
- Mogę. – Chłopak wzruszył ramionami. – Chłopaki, zostaniecie?
- Musimy się juz zbierać – odpowiedział Shima za siebie i Bona.
- Ok. Do zobaczenia.
Bon i Shima wyszli. Yukio ich odprowadził. W pokoju zostali Tsuya i Rin.
- Jeju, nie myślałam, że ten dzień będzie taki...
- Jaki? Męczący? Dziwny?
- Tak, chyba tak. Ale wiesz, przywykłam trochę, skoro jesteś moim kuzynem. – Tsuya i Rin się roześmiali.
Do pokoju wszedł Shiro.
- Rin, idziesz robić tą kolację, czy nie? Jestem głodny, Tsuya na pewno też.
- Idę, idę.
Wszyscy poszli do kuchni. Przy stole czekał już na nich Yukio.
- To, co chcecie? – Zatarł ręce Rin. – Omlety? Naleśniki? Kanapki? Gyros? Kurczak?
- Uspokój się – powiedział lekko rozbawiony Yukio.
- A więc? Na co masz ochotę, Yuki-chan ~ ? – spytała melodyjnie Tsuya. Widząc zdenerwowanego Yukio, Rin, Shiro oraz różowo-włosa się zaśmiali.
Następnie Rin razem z Tsuyą zabrali się za robienie sushi, przy czym było pełno zabawy. Tak właśnie oto wyglądała codzienność z bliźniakami Yukio i Rinem. No, i z resztą. Ale, nikomu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, cieszyli się.

***
Ta-dam! I okazało się, że nie będą tu bohaterowie tylko z Naruto (wszyscy inni oprócz Tsuyi, tórą wymyśliłam pochodzą z anime Ao no Exorcist). Pewnie wsadzę tu więcej anime, no ale cóż ^^
Minnou, szablon piękny *.* Dziękuję za wenę :D Saso będzie jak najwięcej, nie martw się ^_^ O to chodziło, żeby był kawaii ~ :3 Ach, przepraszam, ale skoro to Cię aż tak zasmuciło, to chyba nie będziesz wesoła za chyba dwa, może jeden rozdział, bo wyda się coś jeszcze. Ale na to czekaj.
Do napisania ~ ;3

 Rin <3

PROLOG

Przeszłość bohaterów

Sześcioletni blondyn bawił się w pokoju figurkami bohaterów anime Dragon Ball. Po chwili do pokoju malca wszedł wysoki mężczyzna. Miał równie żółte włosy, co mały, były tylko dłuższe. Swoimi dużymi, błękitnymi oczami patrzył na chłopca.
- Tak, tata?- spytał maluch.
- Chcę ci coś dać.- Mężczyzna ukucnął przy synu, po czym z kieszeni spodni wyjął wisiorek. Na czarnym rzemyku był zawieszony zielono-niebieski kryształ, a obok niego dwie małe, metalowe kuleczki (wrzuć zdjęcie wisiorka).
- Co to, tata?
- Ten wisiorek jest przekazywany w rodzinie Namikaze od wielu pokoleń.- powiedział mężczyzna z uśmiechem.- Każdy młody członek w linii prostej naszej rodziny od mojego prapraprapradziadka dostaje go w wieku sześciu lat. Mój dziadek przekazał go mojemu tacie, mój tata mi, ja daję go tobie, a gdy twój syn będzie miał sześć lat, dasz mu go.- mężczyzna zawiesił wisiorek na szyi swojego syna. Kryształ sięgał aż do pępka.- Chyba jest trochę za duży.- mężczyzna z uśmiechem podrapał się po karku.- Wszyscy w naszej rodzinie byli więksi w wieku sześciu lat, musisz podrosnąć.
- Nie bój nic, tata!- maluch przyłożył zaciśniętą pięść do swojej pięści.- Kiedyś będę od ciebie większy! (tu specjalnie dałam 'tata', a nie 'tato' i 'większy', a nie 'wyższy')
- Wiem, Naruto, wiem.- mężczyzna poczochrał włosy malucha.
- Tata!- oburzył się malec i zaczął układać włosy byleby wróciły do wcześniejszego stanu.- Mówiłem, żebyś tak nie robił!
- Hai, hai.- Mężczyzna się roześmiał. (Hai- tak; tak jest)
Wciąż oburzony malec powrócił do zabawy, a Minato opuścił pokój. Mamy wspaniałego syna, Kushina, pomyślał idąc do kuchni, by zrobić obiad.

***

Dziesięcioletni chłopiec o ciemnych włosach i czarnych oczach siedział w szpitalu. Z jego oczu płynęły łzy.
- No, Sasuke. Nie płacz – powiedział mężczyzna o równie czarnych oczach i włosach.- Mężczyźni nie płaczą.
Malec otarł rękawem łzy.
- Poczekaj tu na mnie. Wypełnię papiery i pójdziemy do domu.
Mężczyzna odszedł zostawiając malucha samego. Czarno-włosy spojrzał za okno. Wiatr unosił kwiaty wiśni, które leniwie usunęły się z pola widzenia chłopca. Wiśnia? Przecież po drodze nie było żadnego drzewa..., pomyślał.
Do chłopca podeszła dziewczyna w jego wieku. Miała różowe włosy do połowy szyi. W ręce trzymała pluszowego misia. Sasuke szybko odwrócił twarz, by dziewczyna nie zobaczyła łez.
- Czemu płaczesz?- spytała.
- Nie twoja sprawa – odburknął Sasuke.
- Tere fere kuku.- Dziewczyna się roześmiała.
- Co tu robisz?- spytał Sasuke.
- Przyszłam tu do mojej babci. Źle się czuje. Proszę.- Dziewczyna wyciągnęła w stronę Sasuke rękę z misiem.
- Czemu mi to dajesz?- oburzył się Sasuke.- Nie potrzebuję twojego... miśka.
- Weź go.- Dziewczyna włożyła w ręce chłopaka swojego pluszaka.- Muszę lecieć, pa!
Różowo-włosa odbiegła, a do Sasuke podszedł mężczyzna, który przed chwilą odszedł.
- Idziemy, Sasuke.
- Hai, Madara oji-san. (tak, wuju)
- Skąd masz tego miśka?
- Dostałem od koleżanki.
- Rozumiem, chodźmy.
Sasuke podszedł do wuja, po chwili wyszli ze szpitala.
- Oji-san, gdzie Itachi?
- Twój tchórzliwy brat wyjechał bez pożegnania do szkoły w Anglii.
Sasuke przemilczał odpowiedź wuja. Rozmyślał o tym, że jego rodzice już nie żyją.

***

Piętnastoletni chłopak z czarnymi oczami i ciemnymi włosami sięgającymi do łopatek spiętymi w kitkę właśnie zabierał swój bagaż. Był na lotnisku w angielskim mieście Selby. Do chłopaka podszedł mężczyzna z czarnymi włosami do połowy pleców. Jego oczy były żółte, jak u węża.
- Bratanek Madary?- spytał.
- Zależy, dla kogo – odpowiedział chłodno chłopak.
- Tak, bratanek Madary.- Mężczyzna westchnął.- Twój wuj oddał cię pod moją opiekę. Nie mówił ci o mnie?
- To zależy od tego, kim jesteś.
- Ah, gdzie te moje maniery!- Mężczyzna zrobił typowego face palm'a, po czym wysunął rękę w stronę chłopaka.- Orochimaru, przyjaciel twojego wuja.
- Mój wuj nie ma przyjaciół.- Chłopak spojrzał odważnie w oczy mężczyzny, ignorując wyciągniętą w jego stronę rękę.
- Ach tak. Więc jesteśmy... znajomymi po fachu. Nie przedstawisz się?
- Skoro masz się mną opiekować, powinieneś wiedzieć, jak się nazywam – odparł chłopak idąc z walizką i torbą w stronę wyjścia z lotniska.
- Madara uprzedził mnie, że jesteś trochę chamski i nieuprzejmy, ale ja już się tobą zajmę.
- Zajmiesz? - Chłopak stanął.- Wyjaśnijmy coś sobie. Ja nie potrzebuję ciebie, ty mnie nie obchodzisz.
- Jeszcze zmienisz zdanie.
- Powodzenia – odparł chłopak, po czym opuścił teren lotniska.
Następnie czarnooki złapał taksówkę i podał kierowcy adres. Później, gdy byli na miejscu, chłopak zapłacił odpowiednią sumę, po czym stanął razem z bagażami naprzeciwko wysokiego nowoczesnego budynku. Zadzwonił dzwonkiem, po chwili usłyszał:
- Kto to?
- Itachi Uchiha.
- Wchodź, wchodź. Wszyscy się dziwiliśmy czemu cię jeszcze nie ma. Witaj w skromnych progach Akatsuki.
Brama otworzyła się, a Itachi wszedł do budynku. Rozpoczynał nowe życie i nie pozwoli zepsuć tego Madarze, czy Orochimaru.

***

Ośmioletni szatyn o ciemnych oczach zatrzymał się. Nic nie widział, ręka siostry mu to uniemożliwiała.
- Długo mam jeszcze czekać?
- Jeszcze chwila – odparła jego siostra.- Mama powinna zaraz tu być.
Gdy chłopak podniósł rękę, dziewczyna ją odtrąciła.
- Nie zabiorę ręki.
- A uspokój się – burknął szatyn, po czym podrapał się po czerwonym kle, jaki miał na lewym policzku. Na prawym widniał taki sam symbol jego klanu.- Widzisz? Chciałem się tylko podrapać.
- Już mi nie udowadniaj, jaki jesteś wspaniały, kurduplu.- Siostra chłopaka się roześmiała.
- Kiedyś cię przerosnę, nee-san!- oburzył się szatyn. (nee-san/-chan - siostra)
- Jasne, jasne. Powodzenia, kurduplu.
W odpowiedzi szatyn burknął coś niezrozumiałego i zabawnie nadął policzki, na co jego siostra się roześmiała.
Doszła do nich kobieta, bardziej podobna do syna, niż do córki wskazywały to ostrzejsze rysy i roztrzepane włosy. Jednak cała trójka miała takie same symbole klanu na policzkach i brązowe włosy.
- Mogę już spojrzeć?
- Chwila – odpowiedziała kobieta, po czym postawiła na ziemi przed szatynem małego szczeniaka. Był biały, a jego uszy były brązowe.- Otwieraj.
Siostra chłopaka zabrała z jego oczu rękę, po czym cofnęła się o krok, by zrównać się ze swoją rodzicielką.
- Jako ośmiolatek z klanu Inuzuka dostajesz swojego własnego psa. Każdy z nas ma psa. Od teraz jesteś mężczyzną, Kiba – powiedziała z wyraźną dumą w głosie mama chłopaka.
- Mam psa, co?- Szatyn ukucnął przy szczeniaku, a ten szczeknął.
- Nazywa się Akamaru – dodała siostra chłopaka. (Aka-rudy, maru-koło)
Kiba powoli wyciągnął rękę w stronę szczeniaka. Dotknął delikatnie białej sierści na czubku głowy. Gdy pies nie stawiał oporu, szatyn zaczął go głaskać. Po chwili wstał i odwrócił się do mamy i siostry.
- Jest piękny, dziękuję.- Przytulił się do swojej jedynej rodziny.
- To oczywiste, nii-chan – odparła młodsza szatynka. (nii-san/-chan - brat)

***
Tak więc, idzie wszystko od nowa. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień, jeśli pozwoli mi na to czas i wena. Do napisania ~ !