niedziela, 30 czerwca 2013

#2 - Nowi uczniowie

~ Minnou, dla ciebie KHS - kliknij tutaj

- Hej, Tsuya ~. - Do pokoju dziewczyny wpadł uśmiechnięty Rin. - Wstawaj do szkoły~!
- Spadaj stąd, łomie - warknęła Tsuya rzucając w kuzyna poduszką, jednak Okumura uniknął lecącego w jego stronę przedmiotu.
- Nie bądź niegrzeczna, Tsuya ~ - odparł melodyjnie Rin. - Twoja mama mówi, że za dziesięć minut masz być na śniadaniu. To co, gdzie masz swój mundurek ~ ? - spytał nadal melodyjnie Rin rozglądając się za ubraniem Tsuyi.
- Wkurzasz mnie, wypad, łomie - powiedziała dziewczyna zrzucając kuzyna z łóżka, na którym usiadł.
- Do zobaczenia za dziesięć minut ~ - powiedział Rin wychodząc z pokoju Tsuyi.
Okumura wrócił do jadalni, gdzie przy stole siedziała mama Tsuyi i Yukio.
- I jak? - spytała kobieta.
- Między wyzwiskami skierowanymi w moją stronę, nie słyszałem nic w stylu 'Już idę', ale grunt, że ją obudziłem.
- No nic - Kobieta wstała. - Za dziesięć minut sprawdźcie, czy wstała. Lepiej, żeby zrobił to Yukio. Wyjdźcie najpóźniej piętnaście po ósmej, żeby spokojnie zdążyć na apel.
- Haaai, Umeko-bachan ~ (tak, ciociu Umeko) - powiedział melodyjnie Rin, po czym odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i zaczął iść w stronę pokoju kuzynki. - Idę zobaczyć, czy Tsuya już wstała.
- Oba-chan (ciocia) mówiła, żebyśmy zrobili to za dziesięć minut - powiedział Yukio, a Rin stanął. - I to ja miałem do niej pójść.
- O-okrutny z ciebie brat, Yukio -odparł Rin, po czym usiadł naprzeciwko swojego bliźniaka.
- Ja lecę do pracy. Powiedzcie Tsuyi, że dzisiaj późno wrócę.
- Idę jej to powiedzieć ~ - Rin wstał, jednak po chwili opadł na krzesło pociągnięty w dół przez swojego brata.
- Siadaj na swoich czterech literach, łomie - warknął Yukio. - Powiemy jej o tym, jak wstanie.
Umeko patrząc na bliźniaków zachichotała cicho.
- Ja lecę, do zobaczenia.
- Paa, Umeko-bachan ~ - pożegnał melodyjnie ciocię Rin.
- Do zobaczenia, oba-chan - powiedział Yukio, a Rin zmroził go wzrokiem. - Czego, łomie?
- Więcej entuzjazmu, Yukio!
- Do zobaczenia, chłopcy. - Umeko wyszła.
- I co teraz? - spytał Rin.
- Idę zobaczyć, czy Tsuya wstała. - Yukio wstał.
Brązowo-włosy przeszedł przez korytarz i zapukał do drzwi prowadzących do pokoju kuzynki.
- Tsuya, za pięć minut musimy wyjść. - Yukio ponownie zapukał, gdy nie dostał odpowiedzi. - Tsuya! - zawołał.
- Czego, łomie? - usłyszał kuzynkę.
- Za pięć minut wychodzimy! I to Rin jest łomem, nie ja!
- Hej, Yukio! - wydarł się starszy z bliźniaków.
Tsuya niechętnie wstała i pościeliła łóżko. Ubrała się w bieliznę, po czym zaczęła szukać swojego mundurka. Po dwóch minutach znalazła go... na biurku pod jej szkicownikiem [czy to możliwe? O.o]. Założyła więc niebieską spódniczkę do kolan, białą koszulę z krótkim rękawem i niebieskim marynarskim kołnierzem i szare podkolanówki. Pod kołnierzem zawiązała bordową chustkę. Zawiązała włosy tradycyjnie w dwa warkocze i założyła na nos okulary. Wzięła do ręki torbę, po czym gotowa do wyjścia wyszła bezszelestnie z pokoju. Zakradła się do kuchni i pokazała Yukio, żeby nic nie mówił. Tsuya z chytrym uśmiechem podeszła od tyłu do Rina, po czym walnęła go w głowę pięścią.
- Auuu! - Rin złapał się za czubek głowy. - Za co to?
- Za obudzenie mnie. - Tsuya minęła kuzyna, po czym spakowała do torby obento, które leżało na blacie. Napiła się herbaty, po czym powiedziała: - Idziemy, czy nie?
- Idziemy, idziemy - odparł Yukio.
Gdy Tsuya założyła buty (chłopaki już mieli założone), cała trójka wyszła z bloku uprzednio zamykając mieszkanie. Dziewczyna przyjrzała się kuzynom. Każdy z nich był ubrany w czarne długie spodnie, koszulę z krótkim rękawem, a Yukio miał zawiązany pod szyją krawat w kolorze chustki Tsuyi.
- No... - zaczęła różowo-włosa. - To znacie kogoś z waszej nowej klasy.
- Ta - odparł Rin. - Znamy Shiemi.
- I Bona, Shimę, Konekomaru, Kamiki... - Wyliczał Yukio na palcach. - Pięć osób. A ty? Znasz kogoś?
- Pamiętacie Hinatę? - Yukio przytaknął, bo Rin zaciekle pisał z kimś SMS'y. - Rozstałyśmy się po gimnazjum, ale teraz chodzi do Konohy. Jest w klasie 1-C. Ja idę do 1-C.
- My idziemy do 1-B.
Gdy Rin jęknął, Yukio i Tsuya automatycznie się odwrócili w jego stronę.
- Co się stało, onii-san (brat)? - spytał szatyn.
- Nie, nic - odparł Rin, po czym dogonił dwójkę, bo był kilka kroków za nimi.
Tsuya wzruszyła ramionami dalej idąc. Po chwili zaczęła rozmawiać z Yukio o planach na wakacje, do których zostały im trzy tygodnie. Rin natomiast nadal patrzył się tępo w SMS'a, który wysłała do niego Ino. Przepraszam, ale w poniedziałek mam ważny egzamin i do tego czasu nie będę miała czasu, żeby się spotkać... ocena ze sprawdzianu to 50 procent końcowej oceny. Chętnie się spotkam we wtorek, bo mam krótko lekcje. Rin westchnął i schował do kieszeni spodni komórkę, bo dochodzili do szkoły.

Po apelu - sala od języka japońskiego.
- Dzisiaj do klasy dojdzie nowa uczennica - powiedział Kakashi, gdy wszyscy usiedli. - Mam nadzieję, że ją polubicie i będziecie dla niej mili ... - Przerwało mu pukanie do drzwi.
Do pomieszczenia weszła Tsuya.
- D-Dzień dobry - powiedziała wchodząc do klasy i zamykając za sobą drzwi. - Jestem Tsuya Okabe, nowa uczennica klasy 1-C.
- A tak - powiedział Kakashi. - Czekaliśmy na ciebie. Jestem wychowawcą klasy 1-C, Kakashi Hatake, uczę języka japońskiego. Powiesz nam coś o sobie?
Tsuya chwilę się zastanowiła.
- Lubię rysować, grać w koszykówkę i piłkę nożną, czytać książki i słuchać muzyki.
- Dobrze... - Kakashi rozejrzał się po klasie. - Usiądź w trzecim rzędzie pod oknem.
- Ossu (potwierdzenie, tak jakby 'tak jest').
- Kiba, ty oprowadzisz Tsuyę po szkole po tej lekcji, dobrze?
- Hai, sensei! - odparł szatyn siedzący za Tsuyą. - Jestem Kiba Inuzuka - powiedział ciszej do dziewczyny, gdy ta usiadła przed nim.
- Tsuya Okabe - różowo-włosa się uśmiechnęła.
- Miło mi.
- Mi również.
- Dobrze, wróćmy do lekcji - powiedział Kakashi i zaczął im tłumaczyć zadanie, które im zadał.

W tym samym czasie - sala od matematyki. 
Brązowo-włosy nauczyciel poprawił opaskę zasłaniającą lewe oko. Jego drugie, odkryte oko było granatowe i z pogardą patrzyło na jego uczniów. Mężczyzna miał srogi wyraz twarzy.
Ktoś zapukał do drzwi, po czym do pomieszczenia weszła dwójka chłopaków.
- Ohayou, ja i mój brat jesteśmy nowymi uczniami - powiedział Rin uśmiechając się do nauczyciela i klasy. - Jestem Rin Okumura, a to mój brat Yukio. - Chłopak wskazał na bruneta.
- Siadajcie - powiedział nauczyciel, a chłopcy wypełnili jego polecenie. Rin z lekkim opóźnieniem mamrocząc pod nosem "a chciałem coś o sobie powiedzieć", na co większość klasy, która go usłyszała, zachichotała cicho. - Shima i Ryuji, oprowadzicie chłopaków po szkole. Wracamy do zadania.

W czasie przerwy na lunch - stołówka.
- Ahh - westchnęła Tsuya szukając kuzynów wzrokiem. Umówili się, że razem zjedzą lunch. Tsuya tęsknym wzrokiem spojrzała na swoją tacę. Tyle jedzenia, a ona musi czekać, aż znajdzie tych głąbów.
- Hej, Tsuya!
Dziewczyna się odwróciła. W jej kierunku szedł Kiba.
- Co tam? - spytała z uśmiechem.
- Zjemy razem lunch? Poopowiadałbym ci o szkole.
- Bardzo chętnie, ale umówiłam się z kuzynami, że zjem z nimi. Możesz przyjść, jeśli chcesz.
- Ok. - Kiba się uśmiechnął.
Razem Tsuya i Inuzuka zaczęli szukać kuzynów różowo-włosej. W końcu dziewczyna ich zauważyła. Pociągnęła Kibę za rękaw i pomachała do bliźniaków. Rin jej nie widział, kłócił się z Bonem, ale Yukio jej odmachał.
Kiba i Tsuya podeszli do stolika zajmowanego przez bliźniaków, Bona, Shimę, Shiemi i chłopaka z krótkimi włosami, którego różowo-włosa nie znała.
- Tsuya ~ - zaświergotał Rin wesoło.
- Wal się, głąbie. To Kiba, kolega z mojej klasy.
- Kolega? - Rin poruszył brwiami w zabawny sposób zapewne coś sugerując.
- Tak, kolega, głąbie! - Tsuya kopnęła Rina, a ten spadł z krzesła na plecy. - Siadaj, Kiba - powiedziała różowo-włosa z uśmiechem zajmując miejsce obok Yukio.
S-Straszna, pomyślał Inuzuka, ale usiadł obok dziewczyny.
- Jestem Yukio - przedstawił się chłopak. - A to Bon, Shima, Shiemi i Konekomaru.
- Miło mi.
- A ja jestem Rin - dodał chłopak siadając na swoim miejscu między Yukio a Bonem. - Ja i Yukio jesteśmy bliźniakami. Jestem starszy. - Wyszczerzył się Rin.
- Ale głupszy - dodała Tsuya pijąc sok.
- Ale głupszy, ale głupszy - przedrzeźniał Rin kuzynkę.
- Jedz, nii-san (brat), bo ci wystygnie - powiedział Yukio.
Rin zgodnie za namową swojego bliźniaka zaczął jeść ramen, który sobie wcześniej kupił.
- Achh, pyszne - westchnął starszy z bliźniaków.
Kiba spojrzał, co jest takie pyszne, bo nigdy nie nazwałby tak stołówkowego żarcia. Było dobre, ale nie pyszne.
- Ramen? - spytał rozbawiony. Fakt, ta zupka była najlepsza w szkolnej kuchni. - Taki chłopak z naszej klasy uwielbia ramen i go ciągle je. Ale nie u nas, tylko w Ichiraku Ramen, podobno tam jest najlepszy na świecie.
- Ichiraku Ramen? - powtórzył Rin zamyślony. - Widziałem go! - Rin się ożywił. - Yukio, prawda, że po drodze mijaliśmy Ichiraku Ramen?
- A mnie nie zapytasz? - spytała Tsuya.
- Nie, Yukio ma lepszą pamięć. - Rin wystawił kuzynce język.
- Tak, mijaliśmy Ichiraku Ramen - powiedział Yukio odstawiając talerz z ryżem na stół (w Japonii, kiedy je się ryż, to naczynie trzeba trzymać jak najwyżej przy twarzy i ustach). - Wbiegłeś do środka krzycząc, że nie zjadłeś śniadania i jesteś głodny i, że pierwsza lekcja nie zając, nie ucieknie. Ja i Tsuya wyciągaliśmy cię siłą, a właściciel powiedział, że jesteś zabawny. - Cały stół się roześmiał, rzecz jasna Rin nie.
- Masz aż taką dobrą pamięć? - spytał załamany bliźniak Yukio. Rin położył głowę na blacie i uderzył nią kilka razy w stół. - Mój brat jest moim największym wrogiem - jęczał.

W tym samym czasie - stolik w drugiej części stołówki.
- Gdzie Kiba? - spytała Sakura rozglądając się po sali.
- Poszedł chyba za Tsuyą - powiedział Naruto.
- Ooo, Kiba się zakochał ~
- Żartujesz sobie, Ino? - roześmiał się Naruto. - Kiba się zakochał?
- A czemu nie? - Ino wystawiła język blondynowi. - Kiba też człowiek.
- Ma penisa? - spytał Sai, co wszystkich zbiło z tropu. [Miałam problem, bo chciałam dać jego jakąś wypowiedź o penisie, ale nie wiedziałam, co i wyszło kiczowato ;_;] - A może jest "bezużytecznym, pozbawionym penisa siusiumajtkiem" (cytat, Sai to powiedział w anime/mandze)?
- O matko... - westchnęła Sakura.
- Sai... - zaczęła Ino. - Mogę coś wtrącić? KIBA MA PENISA, W KOŃCU JEST CHŁOPAKIEM, OGARNIJ SIĘ! - krzyknęła blondynka na całą stołówkę.
- Ups... - powiedział Kiba i westchnął.
- Co się stało?- spytała Tsuya.
- Ten głos to Ino... blondynka z naszej klasy. Pewnie kłóci się z Saiem, który gada o dziwnych rzeczach, ale jest spoko.
- Spoko? I kłóci się o to, czy masz penisa? - spytała zbita z tropu Tsuya. - Ta klasa jest wielce dziwna i ciekawa.
- Taa, przyzwyczaisz się - odparł Kiba z uśmiechem.

~*~ 

Wiem, że krótko, ale chciałam dzisiaj wstawić, więc nie pisałam więcej.
Mam nadzieję, że teraz będę częściej coś pisać, w końcu są wakacje, a mam jeszcze do napisania one-shoty -.-
No nic, życzę Wam jak najlepszych wakacji i do napisania :)

sobota, 15 czerwca 2013

#1 - Codzienność z bliźniakami

W pewnym, ceglanym budynku, przed którym był ładny trawnik wraz z kilkoma drzewami, klasa 1-C właśnie miała końcówkę lekcji japońskiego. Szaro-włosy nauczyciel z lekarską maską na twarzy tłumaczył uczniom, co muszą powtórzyć do testu, który będą pisać w przyszłym tygodniu. Niebieskooki blondyn oparł głowę na ręce i zaczął się tępo wpatrywać w drzewo za oknem. Słuchał nauczyciela. Może nie z aż takim skupieniem, jak inni, ale słuchał. Nic nie zapisywał, wiedział, że ktoś da mu spisać. Ktoś na pewno.
- Radzę wam się tego dobrze nauczyć. Ocena z tego sprawdzianu to 50% waszej oceny końcowej – oświadczył uczniom nauczyciel.
- Nie bój nic, sensei (nauczyciel)! – wykrzyknął blondyn. – W zupełności starczą mi na to dwa dni! W ten sposób wszystko będę miał pod kontrolą.
- Pod kontrolą, hę? – spytał nauczyciel. – Ja bym to powiedział, że masz wszystko pod psem, patrząc na twoją pieską średnią.
- Hej, sensei! – oburzył się blondyn. – To nie jest śmieszne!
(Powyższy fragment zaczerpnęłam z mangi Konoha High School)

Po lekcjach – trawnik przed szkołą.
- O matko! – Ziewnęła różowo-włosa dziewczyna. – Jestem taka zmęczona!
- Ale pamiętasz, że idziemy dzisiaj do centrum? – spytała ją blondynka.
- Hai, hai. (Tak, tak) – odpowiedziała różowo-włosa. – Co tam u Saia? Czemu go dzisiaj nie było?
- Przygotowuje się do wystawienia prac na galerii w wakacje – odparła blondynka. – A jak tam, Sakura? Rozmawiałaś już z Sasuke?
- Nie – odparła lekko smutna Sakura.
- Tak dalej, a nie zagadasz do niego do końca liceum. – Blondynka wytknęła przyjaciółce język.
- Mówisz, jakby to było takie proste – burknęła Sakura.
- A nie jest? Daj spokój i po prostu zagadaj.
- Ino! – oburzyła się Sakura. –To Sasuke, nie jakiś... Naruto czy Shikamaru.
- Jeju, wyolbrzymiasz – odparła lekko zirytowana Ino. – Dobra, koniec tematu. Leć do domu i przyjedź do centrum o umówionej godzinie.
- Jasne, jasne. Pa.
Dziewczyny pomachały sobie na pożegnanie, po czym rozeszły się do swoich domów. Ino idąc chodnikiem myślała tylko i wyłącznie o Sakurze i Sasuke. Chciała pomóc przyjaciółce.
Zamyślona wpadła na kogoś. Przed upadkiem uratowały ją czyjeś ręce. Definitywnie męskie.
- Przepraszam, zamyśliłam się – powiedziała Ino podnosząc wzrok.
- Nic się nie stało – odparł chłopak, który uratował Ino. – Jestem Rin Okumura.
- Ino Yamanaka. – Dziewczyna się uśmiechnęła, chłopak również.
Ino się mu przyjrzała. Chłopak był wysoki, granatowe włosy były roztrzepane. Niebieskimi oczami lustrował blondynkę. Na lewym policzku miał dwa plastry.
- Przepraszam, muszę już iść, ale może się spotkamy? – spytał Rin.
- Chętnie. – Ino się uśmiechnęła. – Może wymienimy się numerami?
- Jasne.
Nastolatkowie podali sobie nawzajem komórki. Po wstukaniu ciągu numerek oddali telefony.
- To, do zobaczenia – powiedział Rin.
- Pa.
Rozeszli się w dwie strony. Uśmiechnięta Ino jeszcze raz obejrzała się za Rinem. Definitywnie go polubiła.

W tym samym czasie.
- Jesteś już spakowana, Tsuya? – spytała matka wchodząc do pokoju córki.
- Tak, mamo. Jestem gotowa na nową szkołę – odparła dziewczyna odrywając się od rysowania.
- Smutno ci, prawda?
Mimo posmutniałej miny, dziewczyna odpowiedziała nadal radośnie:
- E tam. – Machnęła lekceważąco ręką. – W sumie to się cieszę, że idę do nowej szkoły. Stara była... dziwna. Przynajmniej mam to szczęście, że dochodzę do nowej szkoły razem z Rinem i Yukio.
- Prawda. – Kobieta się uśmiechnęła. – A` propos, Shiro prosił, żebyś dzisiaj do nich wpadła.
Dziewczyna westchnęła.
- Czyli dzisiaj nie dokończę rysunku. No, szkoda.
Dziewczyna poprawiła na nosie okulary, po czym wstała.
- Jakbym nie wróciła na noc, to się nie martw – powiedziała do swojej rodzicielki przebierając się.
- Przecież idziesz do Shiro i chłopaków.
- Niby tak, ale wiesz... – dziewczyna zrobiła pauzę, żeby nadać swojej wypowiedzi ‘dramatyczności’. – Czasami zdarzają się wypadki.
Kobieta się tylko uśmiechnęła, po czym wyszła z pokoju. Tsuya rozczesała swoje jasno-różowe włosy, po czym splotła je w dwa warkocze. Dziewczyna opuściła pokój gasząc światło, po czym założyła swoje ulubione miętowe trampki i wyszła z mieszkania. Tsuya założyła na uszy duże, pomarańczowe słuchawki i włączyła byle jaką piosenkę. Wyszła z bloku. Dopiero co robiło się ciemno, ulice nie były przepełnione. Tsuya powoli szła do miejsca, które odwiedza od dziecka – Klasztor Południowego Krzyża, gdzie mieszkali jej kuzyni razem z ich przybranym ojcem, Shiro.
Na Tsuyę przed bramą czekał Yukio. Jak zwykle cierpliwie.
- Yuki-chan! – zawołała wesoło różowo-włosa.
- Zaczynam ubolewać nad tym, że znasz Shiemi. I to bardzo.
- No co? Przecież to takie kawaii ~ (kawaii – słodkie, urocze) - powiedziała melodyjnie Tsuya denerwując tym kuzyna.
- Dobra, nie ważne. Oto-san (ojciec) czeka na ciebie w jadalni. Ja muszę iść po nii-sana (brata). – Yukio poprawił okulary.
- Znowu się wpakował w kłopoty, co? – spytała cicho Tsuya.
- Tak. Znowu go będę opatrywał. – Yukio lekko się uśmiechnął.
- Powodzenia.
Tsuya weszła do domku przylegające do bocznej ściany kościoła. Yukio odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
- Shiro! – zawołała Tsuya. – Już jestem!
Dziewczyna zdjęła buty i weszła dalej. W domu nikogo nie było, skierowała się do jadalni, gdzie miał czekać na nią przybrany ojciec kuzynów.
Rzeczywiście, Shiro był w jadalni. Teraz Tsuya nie dziwiła się, że nie odpowiedział, kiedy zawołała. Cóż, gdy twoja głowa leży na blacie, a ty cicho pochrapujesz, to chyba nie krzyczysz, co? Tsuya cicho zachichotała, po czym wzięła szklankę z suszarki i napełniła ją do połowy wodą. Z chytrym uśmiechem na ustach wylała zawartość naczynia na głowę i plecy księdza, po czym oparła się o blat kuchenny odstawiając szklankę.
Shiro gwałtownie się obudził, po czym rozejrzał się po pokoju poszukując sprawcy.
- A, to ty – odetchnął, gdy zobaczył Tsuyę.
- Co, nie cieszysz się, że mnie widzisz? – zapytała dziewczyna z udawanym bólem siadając naprzeciwko Shiro.
- Szczerze? Wylałaś na mnie wodę, chyba się nie cieszę.
- Niewdzięcznik – burknęła Tsuya, na co Shiro się uśmiechnął. – Po co miałam przyjść?
- Mam prośbę. Uzgodniliśmy, że przydałoby się zmienić witraże w oknach.
- I co ja mam do tego? – spytała Tsuya bawiąc się figurką kota, która leżała na stole.
Shiro westchnął.
- Chciałbym, żebyś je namalowała, bo żaden z naszych księży nie umie rysować. Oczywiście, po wykonaniu pracy zapłacę ci 5.000 yenów (ok. 200 zł.) – dodał, gdy Tsuya popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Moja mama powiedziałaby, że mam nie brać kasy, tylko z własnej dobroci wam narysować nowe witraże, jednak lubię z tobą robić interesy, umowa stoi. – Tsuya się uśmiechnęła. - Do kiedy mam wam dać rysunki?
- Masz miesiąc. Tu masz wymiary. – Shiro podał Tsuyi kartkę, a dziewczyna na nią zerknęła.
- Duże są, ale ok. Jakoś je wypełnię.
Shiro chwilę się nie odzywał, kiedy Tsuya myślała nad witrażami. W końcu ksiądz jej przerwał:
- Zostaniesz na kolacji?
- Jeśli Rin gotuje, to tak. Inaczej w popłochu uciekam do domu – odparła, na co razem z Shiro się zaśmiała.
- Jeśli wróci w stanie używalności, to będzie gotował. Jak nie, to masz problem.
- Oby wrócił cały. Wiesz, jutro nowa szkoła i tak dalej.
- Tak, mam nadzieję, że przynajmniej w tej szkole będzie się uczył.
- Serio? – Tsuya podniosła jedną brew. – Chcesz, żeby się dobrze uczył w takiej prestiżowej szkole jak Liceum Konoha? Czytałeś ich reputację?
- Oczywiście, że tak, ale wiesz. Idzie tam też Yukio. Może coś z tym zrobi.
- Szczerze, to wątpię.
- Jesteśmy! – usłyszeli Shiro i Tsuya.
Obydwoje w tym samym czasie wstali i szybko opuścili jadalnię. Weszli do holu, w którym zastali cztery osoby. Oprócz Yukio i Rina była też tam dwójka chłopaków. Jeden miał równie różowe włosy, co Tsuya, a drugi miał ciemno-brązowe włosy z żółtymi pasemkami.
- O, Tsuya! – Uśmiechnął się Rin, gdy zobaczył dziewczynę. – To Bon – Tu chłopak wskazał na chłopaka z pasemkami – i Shima. – wskazał na drugiego – Chłopaki, to Tsuya, moja kuzynka.
- Cześć – przywitał się Bon siląc się na uśmiech, jednak tylko przyłożył rękę do żeber. Z jego nosa leciała strużka krwi.
- Wybacz mu – roześmiał się Shima. – Oberwał najgorzej, chyba ma połamane żebra.
- Może wejdziecie dalej, a nie będziecie siedzieć w holu? – spytał Shiro.
Wszyscy przeszli dalej. Na początku Shiro, potem Yukio podtrzymujący Rina i Shima prowadzący Bona. Na końcu szła Tsuya. Weszli do salonu. Chłopaki usiedli na kanapie i fotelach.
- Pójdę po apteczkę – powiedział Yukio, który był cały i zdrowy.
- Więc – zaczął Shiro. – Z kim się biliście?-
- Z tym gostkiem, co zawsze, tato –odparł Rin. – Jak on miał... ? Nie pamiętam już.
Shiro westchnął. Do pokoju wrócił Yukio z małym pudełeczkiem w dłoni.
- Tsuya, pomożesz mi? – poprosił dziewczynę.
- Jasne, Yuki-chan.
Tym razem to Yukio westchnął, po czym oddał dziewczynie garść plastrów i bandaż.
- Zajmij się Shimą, ja zobaczę, co jest Bonowi.
- Ej! A mną kto się zajmie? – spytał Rin.
- Poczekaj chwilę, nie umierasz – odparła Tsuya.
- A Bon i Shima niby tak?
- Nie pyskuj – odpowiedziała Tsuya. Dziewczyna podeszła do Shimy. – Gdzie cię boli? – zapytała.
- Tu i tu. – Shima wskazał miejsca.
- Ok.
Shiro się ulotnił, a Rin westchnął czekając na swoją kolej. Yukio zajmował się Bonem.
Tsuya materiałem nasączonym wodą utlenioną przemywała Shimie rany. Chłopak co chwila syczał, na co dziewczyna cicho chichotała.
- Hahaha, bardzo śmieszne – burknął Shima.
- No, śmieszne – odpowiedziała Tsuya.
Dziewczyna zakończyła pracę zaklejając rany plastrami.
- No,gotowe – powiedziała przyklejając ostatni plaster. Dziewczyna otarła wierzchem ręki pot z czoła. – Żyjesz jeszcze, Rin? – spytała Okumurę.
- Nie – odparł chłopak.
- Aha, czyli skończyłam już pracę?
- Nie. Dawaj mnie wreszcie opatrz. – Chłopak westchnął. Chciał dzisiaj może gdzieś wyjść z Ino, poznać ją, ale znowu się wplątał w bójkę. No, ale przyjaciołom się pomaga, prawda? Pewnie od jutra nie będzie miał czasu, gdy będzie chodzić do nowej szkoły.
- Już, już.
Z Rinem Tsuya miała mało roboty. Tylko kilka plastrów. Dwa na rękach i po jednym na nodze.
- To co? – spytała dziewczyna po skończonej pracy. – Rin, rozumiem, że ty gotujesz kolację?
- Mogę. – Chłopak wzruszył ramionami. – Chłopaki, zostaniecie?
- Musimy się juz zbierać – odpowiedział Shima za siebie i Bona.
- Ok. Do zobaczenia.
Bon i Shima wyszli. Yukio ich odprowadził. W pokoju zostali Tsuya i Rin.
- Jeju, nie myślałam, że ten dzień będzie taki...
- Jaki? Męczący? Dziwny?
- Tak, chyba tak. Ale wiesz, przywykłam trochę, skoro jesteś moim kuzynem. – Tsuya i Rin się roześmiali.
Do pokoju wszedł Shiro.
- Rin, idziesz robić tą kolację, czy nie? Jestem głodny, Tsuya na pewno też.
- Idę, idę.
Wszyscy poszli do kuchni. Przy stole czekał już na nich Yukio.
- To, co chcecie? – Zatarł ręce Rin. – Omlety? Naleśniki? Kanapki? Gyros? Kurczak?
- Uspokój się – powiedział lekko rozbawiony Yukio.
- A więc? Na co masz ochotę, Yuki-chan ~ ? – spytała melodyjnie Tsuya. Widząc zdenerwowanego Yukio, Rin, Shiro oraz różowo-włosa się zaśmiali.
Następnie Rin razem z Tsuyą zabrali się za robienie sushi, przy czym było pełno zabawy. Tak właśnie oto wyglądała codzienność z bliźniakami Yukio i Rinem. No, i z resztą. Ale, nikomu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, cieszyli się.

***
Ta-dam! I okazało się, że nie będą tu bohaterowie tylko z Naruto (wszyscy inni oprócz Tsuyi, tórą wymyśliłam pochodzą z anime Ao no Exorcist). Pewnie wsadzę tu więcej anime, no ale cóż ^^
Minnou, szablon piękny *.* Dziękuję za wenę :D Saso będzie jak najwięcej, nie martw się ^_^ O to chodziło, żeby był kawaii ~ :3 Ach, przepraszam, ale skoro to Cię aż tak zasmuciło, to chyba nie będziesz wesoła za chyba dwa, może jeden rozdział, bo wyda się coś jeszcze. Ale na to czekaj.
Do napisania ~ ;3

 Rin <3

PROLOG

Przeszłość bohaterów

Sześcioletni blondyn bawił się w pokoju figurkami bohaterów anime Dragon Ball. Po chwili do pokoju malca wszedł wysoki mężczyzna. Miał równie żółte włosy, co mały, były tylko dłuższe. Swoimi dużymi, błękitnymi oczami patrzył na chłopca.
- Tak, tata?- spytał maluch.
- Chcę ci coś dać.- Mężczyzna ukucnął przy synu, po czym z kieszeni spodni wyjął wisiorek. Na czarnym rzemyku był zawieszony zielono-niebieski kryształ, a obok niego dwie małe, metalowe kuleczki (wrzuć zdjęcie wisiorka).
- Co to, tata?
- Ten wisiorek jest przekazywany w rodzinie Namikaze od wielu pokoleń.- powiedział mężczyzna z uśmiechem.- Każdy młody członek w linii prostej naszej rodziny od mojego prapraprapradziadka dostaje go w wieku sześciu lat. Mój dziadek przekazał go mojemu tacie, mój tata mi, ja daję go tobie, a gdy twój syn będzie miał sześć lat, dasz mu go.- mężczyzna zawiesił wisiorek na szyi swojego syna. Kryształ sięgał aż do pępka.- Chyba jest trochę za duży.- mężczyzna z uśmiechem podrapał się po karku.- Wszyscy w naszej rodzinie byli więksi w wieku sześciu lat, musisz podrosnąć.
- Nie bój nic, tata!- maluch przyłożył zaciśniętą pięść do swojej pięści.- Kiedyś będę od ciebie większy! (tu specjalnie dałam 'tata', a nie 'tato' i 'większy', a nie 'wyższy')
- Wiem, Naruto, wiem.- mężczyzna poczochrał włosy malucha.
- Tata!- oburzył się malec i zaczął układać włosy byleby wróciły do wcześniejszego stanu.- Mówiłem, żebyś tak nie robił!
- Hai, hai.- Mężczyzna się roześmiał. (Hai- tak; tak jest)
Wciąż oburzony malec powrócił do zabawy, a Minato opuścił pokój. Mamy wspaniałego syna, Kushina, pomyślał idąc do kuchni, by zrobić obiad.

***

Dziesięcioletni chłopiec o ciemnych włosach i czarnych oczach siedział w szpitalu. Z jego oczu płynęły łzy.
- No, Sasuke. Nie płacz – powiedział mężczyzna o równie czarnych oczach i włosach.- Mężczyźni nie płaczą.
Malec otarł rękawem łzy.
- Poczekaj tu na mnie. Wypełnię papiery i pójdziemy do domu.
Mężczyzna odszedł zostawiając malucha samego. Czarno-włosy spojrzał za okno. Wiatr unosił kwiaty wiśni, które leniwie usunęły się z pola widzenia chłopca. Wiśnia? Przecież po drodze nie było żadnego drzewa..., pomyślał.
Do chłopca podeszła dziewczyna w jego wieku. Miała różowe włosy do połowy szyi. W ręce trzymała pluszowego misia. Sasuke szybko odwrócił twarz, by dziewczyna nie zobaczyła łez.
- Czemu płaczesz?- spytała.
- Nie twoja sprawa – odburknął Sasuke.
- Tere fere kuku.- Dziewczyna się roześmiała.
- Co tu robisz?- spytał Sasuke.
- Przyszłam tu do mojej babci. Źle się czuje. Proszę.- Dziewczyna wyciągnęła w stronę Sasuke rękę z misiem.
- Czemu mi to dajesz?- oburzył się Sasuke.- Nie potrzebuję twojego... miśka.
- Weź go.- Dziewczyna włożyła w ręce chłopaka swojego pluszaka.- Muszę lecieć, pa!
Różowo-włosa odbiegła, a do Sasuke podszedł mężczyzna, który przed chwilą odszedł.
- Idziemy, Sasuke.
- Hai, Madara oji-san. (tak, wuju)
- Skąd masz tego miśka?
- Dostałem od koleżanki.
- Rozumiem, chodźmy.
Sasuke podszedł do wuja, po chwili wyszli ze szpitala.
- Oji-san, gdzie Itachi?
- Twój tchórzliwy brat wyjechał bez pożegnania do szkoły w Anglii.
Sasuke przemilczał odpowiedź wuja. Rozmyślał o tym, że jego rodzice już nie żyją.

***

Piętnastoletni chłopak z czarnymi oczami i ciemnymi włosami sięgającymi do łopatek spiętymi w kitkę właśnie zabierał swój bagaż. Był na lotnisku w angielskim mieście Selby. Do chłopaka podszedł mężczyzna z czarnymi włosami do połowy pleców. Jego oczy były żółte, jak u węża.
- Bratanek Madary?- spytał.
- Zależy, dla kogo – odpowiedział chłodno chłopak.
- Tak, bratanek Madary.- Mężczyzna westchnął.- Twój wuj oddał cię pod moją opiekę. Nie mówił ci o mnie?
- To zależy od tego, kim jesteś.
- Ah, gdzie te moje maniery!- Mężczyzna zrobił typowego face palm'a, po czym wysunął rękę w stronę chłopaka.- Orochimaru, przyjaciel twojego wuja.
- Mój wuj nie ma przyjaciół.- Chłopak spojrzał odważnie w oczy mężczyzny, ignorując wyciągniętą w jego stronę rękę.
- Ach tak. Więc jesteśmy... znajomymi po fachu. Nie przedstawisz się?
- Skoro masz się mną opiekować, powinieneś wiedzieć, jak się nazywam – odparł chłopak idąc z walizką i torbą w stronę wyjścia z lotniska.
- Madara uprzedził mnie, że jesteś trochę chamski i nieuprzejmy, ale ja już się tobą zajmę.
- Zajmiesz? - Chłopak stanął.- Wyjaśnijmy coś sobie. Ja nie potrzebuję ciebie, ty mnie nie obchodzisz.
- Jeszcze zmienisz zdanie.
- Powodzenia – odparł chłopak, po czym opuścił teren lotniska.
Następnie czarnooki złapał taksówkę i podał kierowcy adres. Później, gdy byli na miejscu, chłopak zapłacił odpowiednią sumę, po czym stanął razem z bagażami naprzeciwko wysokiego nowoczesnego budynku. Zadzwonił dzwonkiem, po chwili usłyszał:
- Kto to?
- Itachi Uchiha.
- Wchodź, wchodź. Wszyscy się dziwiliśmy czemu cię jeszcze nie ma. Witaj w skromnych progach Akatsuki.
Brama otworzyła się, a Itachi wszedł do budynku. Rozpoczynał nowe życie i nie pozwoli zepsuć tego Madarze, czy Orochimaru.

***

Ośmioletni szatyn o ciemnych oczach zatrzymał się. Nic nie widział, ręka siostry mu to uniemożliwiała.
- Długo mam jeszcze czekać?
- Jeszcze chwila – odparła jego siostra.- Mama powinna zaraz tu być.
Gdy chłopak podniósł rękę, dziewczyna ją odtrąciła.
- Nie zabiorę ręki.
- A uspokój się – burknął szatyn, po czym podrapał się po czerwonym kle, jaki miał na lewym policzku. Na prawym widniał taki sam symbol jego klanu.- Widzisz? Chciałem się tylko podrapać.
- Już mi nie udowadniaj, jaki jesteś wspaniały, kurduplu.- Siostra chłopaka się roześmiała.
- Kiedyś cię przerosnę, nee-san!- oburzył się szatyn. (nee-san/-chan - siostra)
- Jasne, jasne. Powodzenia, kurduplu.
W odpowiedzi szatyn burknął coś niezrozumiałego i zabawnie nadął policzki, na co jego siostra się roześmiała.
Doszła do nich kobieta, bardziej podobna do syna, niż do córki wskazywały to ostrzejsze rysy i roztrzepane włosy. Jednak cała trójka miała takie same symbole klanu na policzkach i brązowe włosy.
- Mogę już spojrzeć?
- Chwila – odpowiedziała kobieta, po czym postawiła na ziemi przed szatynem małego szczeniaka. Był biały, a jego uszy były brązowe.- Otwieraj.
Siostra chłopaka zabrała z jego oczu rękę, po czym cofnęła się o krok, by zrównać się ze swoją rodzicielką.
- Jako ośmiolatek z klanu Inuzuka dostajesz swojego własnego psa. Każdy z nas ma psa. Od teraz jesteś mężczyzną, Kiba – powiedziała z wyraźną dumą w głosie mama chłopaka.
- Mam psa, co?- Szatyn ukucnął przy szczeniaku, a ten szczeknął.
- Nazywa się Akamaru – dodała siostra chłopaka. (Aka-rudy, maru-koło)
Kiba powoli wyciągnął rękę w stronę szczeniaka. Dotknął delikatnie białej sierści na czubku głowy. Gdy pies nie stawiał oporu, szatyn zaczął go głaskać. Po chwili wstał i odwrócił się do mamy i siostry.
- Jest piękny, dziękuję.- Przytulił się do swojej jedynej rodziny.
- To oczywiste, nii-chan – odparła młodsza szatynka. (nii-san/-chan - brat)

***
Tak więc, idzie wszystko od nowa. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień, jeśli pozwoli mi na to czas i wena. Do napisania ~ !

Zaczynamy wszystko od nowa

Adres zmieniony, zaraz wstawię prolog.

Proszę, żeby każdy czytający wszedł TUTAJ. Jest tam opisany przebieg nauki w Japonii. Trochę tego dużo, jednak dla chcącego nic trudnego, nie?

W zakładce `stare dzieje` jest wszystko, co opublikowałam dotychczas.

Zapraszam do czytania.